
Romowie z Limanowej twierdzą, że burmistrz miasta zmuszał ich do podpisania stosownych umów strasząc przyjazdem koparek i odcięciem prądu i wody w ich dotychczasowym lokum przy ulicy Wąskiej.
Z kart historii: Stary konflikt, nowe problemy – Nikt nie chce u siebie Romów z Limanowej
Limanowa to miasto w południowej Polsce, położone w województwie małopolskim, o którym często słyszy się w mediach w kontekście Romów, głównie przez pryzmat dwóch wydarzeń – odbywającej się co roku międzynarodowej pielgrzymki Romów oraz głośnych konfliktów między Polakami a Romami zamieszkującymi miasto.
We wrześniu tego roku w Limanowej miała miejsce jubileuszowa XXX pielgrzymka do lima-nowskiej bazyliki Matki Boskiej Bolesnej, w której wzięło udział kilkuset Romów z całego kraju. Jak co roku przebyli oni drogę z Łososiny Górnej do Limanowej. W organizację pielgrzymki żywo angażuje się ksiądz Stanisław Opocki, krajowy duszpasterz Romów, który jest inicjatorem wydarzenia i zapoczątkował tradycję pielgrzymki, która z roku na rok przyciąga coraz większą rzeszę uczestników. W pielgrzymce biorą udział wszyscy, którzy chcą się razem modlić i są zainteresowani duszpasterstwem, kulturą i folklorem romskim. W tym roku do pielgrzymki dołączył tradycyjny tabor z zabytkowymi bryczkami i wozami cygańskimi.
Niestety prócz limanowskiej pielgrzymki to małopolskie miasteczko nie schodzi z ust całej polski za sprawą trwającego już od ponad 30 lat konfliktu polsko-romskiego, który rozpoczął się, gdy osiedlono tu kilkudziesięciu Romów. Precyzując, konflikt dotyczy wielopokoleniowej rodziny romskiej i polskich mieszkańców Limanowej. Policja i władze samorządowe są bezradni, a mieszkańcy próbują urządzać samosądy. Konflikt okresowo przybiera na sile i cichnie, w roku 2010 został zawieszony po tzw. okrągłym stole, zorganizowanym przez biskupa Wiktora Sworca. Co było do przewidzenia, konflikt tylko przycichł, ale nie został rozwiązany. Nieco później, w lipcu 2010 roku kilkuset Polaków i Romów stanęło naprzeciwko siebie z nożami, butelkami i koktajlami Mołotowa, w ruch poszły kamienie, musiał interweniować specjalny pluton policji. Funkcjonariusze po opanowaniu sytuacji strzegli rodziny romskiej przez długie godziny przed gniewem odgrażających się sąsiadów. Romowie mieli być eksmitowani, ale do dzisiaj nie zmienili miejsca zamieszkania. Pojawiły się głosy, że byłby to objaw dyskryminacji na tle narodowo-ściowym.
W listopadzie ubiegłego roku antyromskie nastroje znów przybrały na sile – tuż po serii zamachów w Paryżu na murach budynków przy ulicach Piłsudskiego, Słonecznej i Wąskiej pojawiły się obraźliwe napisy: „Polska dla Polaków”, „Won z Polski szmaty”, „Szykujcie się na zagładę”. Niektóre z nich skierowane były bezpośrednio do konkretnych Romów – na murach pojawiły się ich nazwiska. Zniszczono także samochody należące do Romów – szyby, światła i tablice rejestracyjne zamalowano sprayem, powyrywano klamki.
Autorami rasistowskich napisów była prawdopodobnie jedna grupa używająca farby w dwóch kolorach. Pod każdym hasłem namalowany został znak falangi – symbol używany przez środowiska związane z ruchem narodowo-radykalnym. Ktoś rozwiesił też plakaty z hasłem: „Nie dla islamskiej dzielnicy w naszym mieście”. Urząd miasta zlecił zamalowanie wszystkich napisów służbom komunalnym, ale wzrósł strach i niepewność wśród romskiej społeczności.
Kolejny zwrot akcji nastąpił pod koniec listopada ubiegłego roku, kiedy miasto zadecydowało, że dom przy ulicy Wąskiej, w którym mieszkają Romowie nie nadaje się do dalszego użytku ze względu na stan techniczny. Władze Limanowej otrzymały środki z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji na zakup innych budynków, gdzie będą mogły przenieść się romskie rodziny. Miasto nie znalazło odpowiedniej nieruchomości na terenie Limanowej, kupiło więc dom w miejscowo-ści Marcinkowice znajdującej się poza Limanowszczyzną, do której przeprowadzić się miało około dwudziestu osób.
Dla pozostałych osób nie udało się znaleźć dogodnego lokum – w Zalesiu ze sprzedaży wycofał się właściciel nieruchomości, a na zamieszkanie w Czchowie nie zgodzili się sami Romowie. Ostatecznie jednym z zakupionych domów miał być budynek na osiedlu Podjabłoniec w położo-nej kilkanaście kilometrów od Limanowej Mordarce. Zamiary miasta spotkały się jednak ze sta-nowczym sprzeciwem mieszkańców tej miejscowości, którzy uznali, że władze Limanowej pró-bują pozbyć się „problemu romskiego” ich kosztem. Mieszkańcy Mordarki tłumnie zgromadzili się w budynku Urzędu Miasta Limanowa, by protestować przeciwko temu rozwiązaniu. Byli na tyle zdeterminowani, by zbierać środki na ewentualne wykupienie nieruchomości przeznaczonej dla Romów. Protestujący obawiali się, że Romowie będą wchodzić w konflikty z prawem, a ich działki stracą na wartości. Kilkanaście osób odwiedziło burmistrza, by przedstawić swoje obawy. Ostatecznie okazało się, że budynek w Mordarce nie spełnia określonych warunków, a właściciel nie potwierdził chęci sprzedaży domu.
W tym samym czasie 20-osobowa rodzina romska wprowadziła się do domu w Marcinkowicach (gmina Chełmiec), jednak tamtejsi mieszkańcy obawiając się uciążliwego sąsiedztwa także roz-poczęli protesty i wizyty u władz Limanowej. Romowie natomiast cieszyli się z przeprowadzki i ujrzeli w niej szansę na nowe, spokojne życie. – My nie mogliśmy wyjść na Rynek. Atakowano nas nawet jak wracaliśmy z kościoła. Do sklepu baliśmy się chodzić sami. Na murach pisali, że nas wybiją. My chcemy odetchnąć i normalnie żyć. Jeśli Polacy nie chcą mieć z nami do czynienia, to nie będą mieć. Ale niech pozwolą nam spokojnie tu mieszkać. – powiedziała mediom młoda Romni, tuż po przeprowadzce do Marcinkowic.
Tymczasem ponad sto osób udało się do Urzędu Gimny Chełmiec, by domagać się stanowczej reakcji wójta Bernarda Stawiarskiego na możliwość przesiedlenia Romów do Marcinkowic. Ten przekonywał jednak, że w Polsce każdy ma prawo mieszkać tam, gdzie chce. – Nie mogę odmó-wić meldunku, tak jak nie mogę wstrzymać przeprowadzki. Ten dom sprzedała prywatna osoba, a kupiło go miasto Limanowa. Wójtowi nic do tego – powiedział zniesmaczonym sytuacją mieszkańcom. Zdesperowani ludzie udali się prosto do burmistrza Limanowej, któremu zadekla-rowali, że są gotowi odkupić dom, do którego Limanowa przesiedla Romów. Uzyskane z tej transakcji pieniądze trafiłyby do miasta, aby mogło kupić dla Romów inny budynek. Jeden z radnych gminy zaproponował też wójtowi projekt uchwały, która miałaby zakazywać tworzenia na terenie samorządu romskich osiedli. – Takie rzeczy, które jeden z radnych zgłosił, świadczą tylko o jego poziomie umysłowym. Nie potrafię tego nawet skomentować – skrytykował pomysł wójt Stawiarski.
Emocji towarzyszącym przeprowadzce nie rozumiał Mieczysław Szczerba, prezes Stowarzyszenia Bergitka Roma w Nowym Sączu. Rodzinę Oraczków, która zamieszkała w Marcinkowicach zna od wielu lat i uważa, że nie będzie sprawiać żadnych problemów. – Romowie to nie terroryści, a budzą tak histeryczne reakcje. A co by było, gdyby do wsi sprowadzono nie Cyganów, tylko uchodźców z Bliskiego Wschodu? My przynajmniej jesteśmy swoi, a oni zupełnie obcy – powie-dział Gazecie Krakowskiej.
Ostatecznie na nic zdały się protesty mieszkańców, część wielopokoleniowej rodziny romskiej z ulicy Wąskiej wprowadziła się do Marcinkowic i doceniła możliwość spokojnego życia w nowym otoczeniu. – Tu jest naprawdę bardzo spokojnie, nie ma żadnego problemu. To nie jest Limanowa – powiedział portalowi limanowa.in Zbigniew Oraczko, Rom przesiedlony z Limanowej.
Podobna sytuacja rozegrała się w Czchowie, gdzie zakupiona miała zostać kolejna posia-dłość. Mieszkańcy bali się kłopotów, które stereotypowo ciągną się za Romami z Limanowej, a tamtejszy burmistrz uznał, że limanowscy urzędnicy łamią prawo, bo za publiczne pieniądze powinni zapewniać Romom dach nad głową we własnej gminie. – Jeżeli ja słyszę, że burmistrz Limanowej w ramach mieszkań zastępczych kupuje mieszkania w innej miejscowości, w innej gminie, to już jest to łamanie prawa, bo w ustawie stoi, że powinny się one znajdować w tej samej miejscowości. Samorząd terytorialny to instytucja która działa w obszarze administracyjnym własnej gminy. Każda gmina prowadzi własną politykę mieszkań socjalnych, zabezpiecza lokale dla potrzebujących rodzin, których nie brakuje, natomiast musimy to robić w sposób zaplanowa-ny. I ustawa mówi jasno, że poza gminą nie wolno takiej działalności prowadzić. To tak, jakbym u sąsiada robił remont – powiedział mediom oburzony Marek Chudoba. Według burmistrza Czchowa posunięcie władz Limanowej to „podrzucanie” obowiązków innej gminie.
– Realizujemy program na podstawie porozumienia, które podpisaliśmy z wojewodą małopolskim, w oparciu o środki przyznane przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, Departament Wyznań i Mniejszości Narodowych. Celem tego programu jest poprawa warunków mieszkaniowych rodzin romskich. U nas akurat tak się złożyło, że poprawa warunków mieszkaniowych Romów z ul. Wąskiej jest pilną koniecznością, bo ten budynek nie nadaje się do zamieszkania ze względu na stan techniczny – kontrował w mediach słowa Chudoby Władysław Bieda burmistrz Limanowej. – Nie znaleźliśmy nic innego (na limanowszczyźnie). Budynku w odpowiedniej cenie, do którego chcieliby się przenieść Romowie – dodaje.
Dom przeznaczony dla Romów znajduje się w samym centrum Czchowa, nieopodal znajdują się domki letniskowe i duża dyskoteka. – Jak nasilą się kradzieże, wszystko spadnie na Romów. La-tem pojawiają się tutaj młodzi ludzie, na dyskotece, zaraz obok, jest po kilkaset osób, żeby nie doszło do jakichś incydentów – wyrażają swoje obawy mieszkańcy Czchowa. Ponad sześciuset z nich złożyło podpis pod protestem przeciwko przesiedlaniu Romów do miasteczka.
Burmistrz Czchowa Marek Chudoba wyraźnie popierający sprawę mieszkańców, interweniował w sprawie przeprowadzki Romów w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie. Wy-dział Prawny i Nadzoru MUW miał zbadać, czy władze Limanowej nie dopuściły się nieprawi-dłowości przy zakupie budynku, znajdującego się na terenie innej gminy. Dyrektor Wydziału Marek Chrapusta po zapoznaniu się ze specyfiką sprawy stwierdził, że nie ma podstaw do po-dejmowania ingerencji nadzorczej, wszystko odbyło się w zgodzie z prawem i nie wykryto żad-nych nieprawidłowości związanych z zakupem nieruchomości. – Jest to bardziej problem natury społecznej, niż prawnej. Tak to oceniamy – powiedział. Tymczasem burmistrz Czchowa zapo-wiedział skierowanie sprawy do sądu.
Romowie z Limanowej zmęczeni całą sytuacją przyznają, że nie chcą się wyprowadzać nie tylko z miasta, ale i z terenu powiatu. Twierdzą, że burmistrz miasta zmuszał ich do podpisania sto-sownych umów strasząc przyjazdem koparek i odcięciem prądu i wody w ich dotychczasowym lokum przy ulicy Wąskiej. – Władze Czchowa mówiły nam, że jak burmistrz Limanowej nie będzie postępował według prawa, to nie zostaniemy tam zameldowani. Władze Limanowej natomiast straszyły nas, że na przykład nie będziemy mieli wody jak nie podpiszemy umów, bo tamtejszy zarządca wodociągu chciał je zerwać. Ostatecznie umowę na wodę podpisało według naszych informacji miasto Limanowa. Na prawdę nie wiemy gdzie leży prawda i co nas czeka, boimy się, że jak się tam przeprowadzimy, to nie będziemy tam mieli zameldowania, nasze dzieci nie będą mogły tam chodzić do szkoły. Nie pójdziemy nawet siłą – mówią portalowi limanowa.in. – Dom w Czchowie można przeznaczyć dla kogoś innego, my tam nie chcemy się przeprowadzać, chcemy mieszkać gdzieś na terenie powiatu limanowskiego, ale nie damy się już zastraszyć groźbami „koparki” – dodają.
– Zgodzili się na taką lokalizację. Przed notariuszem poświadczyli, że się przeprowadzą – ko-mentuje słowa Romów Władysław Bieda, burmistrz Limanowej. – Nie rozumiem, skąd teraz opór. Budynek, w którym dziś przebywają, jest niebezpieczny. Czemu narażają zdrowie i życie swoich dzieci? – pyta.
Sprawą zainteresowała się Danuta Pietraszewska z Platformy Obywatelskiej, przewodnicząca sejmowej komisji ds. mniejszości narodowych i etnicznych, która zapowiedziała że w marcu parlamentarzyści przyjadą do Limanowej, aby spotkać się z tutejszymi Romami i porozmawiać na temat problemu jaki tam wystąpił. Pietraszewska dodała, że warto podsunąć rządowi powołanie specjalnego mediatora lub negocjatora ds. romskich.
25 stycznia Sąd Rejonowy w Limanowej pozytywnie rozpatrzył wniosek miasta Limanowa o nadanie klauzuli wykonalności aktowi notarialnemu, który podpisano 27 listopada ubiegłego roku z przedstawicielami rodzin romskich, zamieszkujących budynek przy ul. Wąskiej, na podstawie którego Romowie mają się wyprowadzić w terminie nie dłuższym niż dwa tygodnie od dnia złożenia przez miasto pisemnego oświadczenia o dysponowaniu budynkiem komunalnym w Czchowie i gotowości zawarcia umowy nieodpłatnego współużytkowania jego pomieszczeń. W przypadku nie wypełnienia umowy miasto ma prawo skorzystać z drogi egzekucji komorniczej, której koszty poniosą także romscy lokatorzy z ulicy Wąskiej.
Romowie zaskarżyli postanowienie sądu argumentując to faktem, iż oświadczenie o zgodzie na opuszczenie dotychczasowego domu i zamieszkanie w Czchowie, złożyli pod wpływem groźby i po wprowadzeniu w błąd przez władze miasta. Romowie mieli usłyszeć od burmistrza Czchowa, że nie zostaną zameldowani w zakupionym dla nich budynku, a przez to nie otrzymają zasiłków i ich dzieci nie będą mogły uczęszczać do szkoły. Ostateczny termin opuszczenia budynku przy Wąskiej upłynie 31 marca, wtedy mija termin „osiągnięcia efektu” Programu integracji społecz-ności romskiej w Polsce na lata 2014–2020, realizowanego przez miasto przy udziale środków z budżetu państwa.
W odpowiedzi na wydarzenia społeczność romska Limanowej wystosowała pismo skierowane do burmistrzów Limanowej i Czchowa, wojewody małopolskiego, dyrektora Departamentu Wyznań Religijnych oraz Mniejszości Narodowych i Etnicznych MSWiA i przedstawiciela stowa-rzyszenia „Bergitka Roma” w Nowym Sączu, w którym piszą – Burmistrz oświadczył, że dotych-czas zajmowany przez nas lokal przy ul. Wąskiej w Limanowej nie nadaje się do dalszego za-mieszkania i zostanie wyburzony. Niezależną podstawą do uchylenia się od oświadczenia woli, zawartego w wyżej wymienionej umowie, jest groźba. Burmistrz Limanowej oświadczył, że w razie odmowy jej zawarcia zostaniemy eksmitowani, że w budynku tym zostaną odcięte media i nie będą wykonywane żadne remonty, lecz zostanie on wyburzony, a jej obawa w tych okolicznościach była obiektywnie uzasadniona.
Sprawa nie przeszła bez echa i zyskała zainteresowanie m.in. Rzecznika Praw Obywatelskich, oraz środowiska romskiego. Oficjalne oświadczenie w sprawie wydało m.in. Stowarzyszenie Romów w Polsce. Postępowanie wyjaśniające prowadzi także Wojewoda Małopolski. Zastęp-czyni Rzecznika Sylwia Spurek wraz z pracownikami wydziału ds. równego traktowania oraz przedstawicielami Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie, 17 lutego złożyła wizytę w Limanowej, gdzie rozmawiano zarówno z Romami, jak i władzami miasta. Na końcu przy-jezdni wybrali się do Czchowa, gdzie złożyli wizytę burmistrzowi Markowi Chudobie. – Nie przyjechaliśmy szukać winnych. Po bardzo pogłębionej analizie będziemy mogli mówić o wnio-skach. Zależy nam na polubownym załatwieniu tej sprawy i żeby, mówiąc najkrócej, nikt przy niej po prostu nie ucierpiał – powiedziała mediom Sylwia Spurek przed wyjazdem z Czchowa.
22 lutego w nowosądeckiej placówce zamiejscowej Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego spo-tkali się przedstawiciele samorządów Limanowej i Czchowa oraz reprezentanci limanowskich Romów. Było to pierwsze spotkanie, w którym uczestniczyły wszystkie strony sporu, miało ono charakter zamknięty. – (…) Jeżeli u każdej ze stron jest dobra wola, a taką deklarowali wszyscy, to myślę że uda się przypilotować jakąś formę negocjacji, mediacji w tej sprawie, z finalnym, dobrym rozwiązaniem – powiedział po spotkaniu wicewojewoda Piotr Ćwik. Podkreślił też, że postawą w wypracowaniu najlepszego dla wszystkich rozwiązania jest dialog, który właśnie się rozpoczął.
– (…) Nie boimy się komornika, nie chcieliśmy tam iść i nie pójdziemy. Na razie nie możemy spać spokojnie, siedzimy jak na szpilkach, w każdym momencie coś może nastąpić – powiedział me-diom Rafał Murkowski, Rom mieszkający przy ul. Wąskiej. – Tu jesteśmy zasiedleni, po prostu mamy wszystko blisko, ośrodek zdrowia czy szkołę. A tam nie wiadomo jak będzie, gdy ludzie zobaczą tam społeczność romską – tłumaczył. Mimo wcześniejszych ustaleń limanowscy Romowie nie zamierzają opuścić miasta. Wojewoda zapowiedział kolejne spotkanie.
Władze Limanowej i sąsiednich gmin zdają się traktować problem Romów jak przysłowiowe kukułcze gniazdo, przerzucając się odpowiedzialnością szukają rozwiązań, które finalnie nie satysfakcjonują żadnej ze stron. Zarówno mieszkańcy Limanowej, Marcinkowic jak i Czchowa nie chcą mieć Romów za sąsiadów. Niektórzy spośród nich deklarują nawet gotowość wzięcia kredytów i wykupienia domów, byle tylko uniemożliwić zakup nieruchomości przeznaczonej dla Romów w pobliżu ich domostw. Romowie zdezorientowani sytuacją, zagubieni w gąszczu umów, wniosków i innych formalności, chcą spokojnego życia i bronią się rękami i nogami przed przeprowadzką z Wiejskiej, bo – jak mówią – starych drzew się nie przesadza. Tymczasem w Marcinkowicach, mimo wcześniejszych protestów mieszkańców, Romowie zajęli nowy dom i żyją w zgodzie ze swymi sąsiadami, ciesząc się zmianą otoczenia i poczuciem bezpieczeństwa. Skarg ze strony Polaków póki co nie słychać.
Przesiedlenia Romów finansowane są z Programu romskiego, który wg założeń służyć ma inte-gracji obywatelskiej obywateli polskich pochodzenia romskiego, a jak jest w praktyce każdy widzi.
Za: www.romowie.com