
„Co innego dotrzymać słowa, a co innego obiecać. W moim przypadku, jeżeli coś obiecam, to z pewnością słowa dotrzymam” – na celowniku Bogumił Pietrucha, właściciel MAXBUS-a
Redakcja: Po latach batalii i walki o swoje prawa nastąpił przełom. Czy wiara
w sprawiedliwość wygasła, czy nadal pan w nią wierzy?
Bogumił Pietrucha: Od trzech lat zmagam się z samorządowo-prokuratorsko-sądowniczą machiną bezprawia. Mój przypadek jest doskonałym przykładem na to, że niezależność Prokuratury i Sądu została rozciągnięta do granic patologii. Lokalny układ śmiał się z nas i pokazywał wszystkim mieszkańcom, że to on kształtował polskie prawo, a na to nie mogłem pozwolić.
R.: I wygrał Pan?
B.P.: Tak. Doprowadziłem do tego, że 22 października odbędzie się kolejna już rozprawa. Mecenas Dawid Jurczak, który posiada moje pełnomocnictwo, twierdzi, że „w takim układzie procesowym jedynym środkiem obrony dłużnika może być wyłącznie droga procesu cywilnego przewidzianego w art. 840 KPC, w trybie powództwa o pozbawienie tytułu wykonawczego wykonalności w całości lub w części, a przed nadaniem klauzuli wykonalności w drodze powództwa o ustalenie (art. 189 KPC), że należność objęta tytułem egzekucyjnym nie istnieje”. Zaskarżyliśmy w całości postanowienie o umorzenie śledztwa w sprawie nadużycia uprawnień przez Burmistrza Miasta Limanowa, dlatego już za parę dni urzędnicy mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej za wystawienie wadliwego tytułu egzekucyjnego.
R.: Jak planuje Pan jeszcze z tym walczyć? Zrodziły się jakieś konkretne pomysły?
B.P.: Tak, kandyduję do rady powiatu limanowskiego. „Samorząd w służbie mieszkańców”, tak brzmi moje hasło wyborcze. Mam w planach utworzenie specjalnej komórki bezpłatnych porad prawnych, aby osoby znajdujące się w analogicznej sytuacji do mojej, miały możliwość podjęcia walki o swoje. Zdaję sobie sprawę, że walka z lokalnym układem jest nierówna. Jako ciężko pracujący przedsiębiorca posiadam środki finansowe na pomoc prawną, ale co z osobami, które są w gorszej sytuacji? Czy to znaczy, że z góry są na przegranej pozycji? Chciałbym pomóc takim ludziom. Wiem, jakie koszty pochłania taka walka i ile zdrowia kosztuje. Nie chcę, aby osoby pokrzywdzone przez samorządowców, prokuratorów, sędziów czuły się odrzucone. Mieszkańcy, którzy są skonfliktowani dla przykładu z włodarzami, urzędnikami będą mogli zwrócić się bezpośrednio do takiego punktu prawnego. Postanowiłem również oddać połowę podstawowego uposażenia z tytułu sprawowania funkcji radnego.
R.: Jak to? Chce Pan oddać 50% wynagrodzenia?
B.P.: Tak. Ludzie, którzy idą do polityki nie powinni kierować się tylko i wyłącznie zyskiem i chęcią zarobienia pieniędzy. Jeżeli ich głównym celem jest tylko chęć wzbogacenia się, to bardzo niedobrze. Stają się później zakładnikami układu politycznego. Taki rajca głosuje tak, jak mu układ nakazuje, a nie według własnego sumienia. Nie potrafi się przeciwstawić, bo obawia się utraty finansów.
R.: Jak Pan odniesie się do startu w wyborach z ramienia PiS?
B.P.: Miałem propozycję przyłączenia się do dwóch innych komitetów, ale ostatecznie wybrałem PiS. Jednak chciałbym podkreślić, że nie identyfikuję się z żadną partią. Wybrałem daną partię, ponieważ akceptuję jej politykę centralną. Walka, jaką podejmują z bezprawiem w Polsce, jest godna podziwu. Jak najbardziej podpisuję się pod tym i będę dążył go tego, ale ukrócić wpływy lokalnych przestępców. Będę zabierał głos indywidualnie, nie tylko wtedy, gdy struktury na to pozwolą. Poznałem trochę polityki nie tylko w teorii, ale również w praktyce i jest to zdecydowanie cenne doświadczenie, które będę chciał jak najlepiej wykorzystać w przyszłości.
R.: Jakby Pan krótko określi swój główny cel wyborczy?
B.P.: Co innego dotrzymać słowa, a co innego obiecać. W moim przypadku, jeżeli coś obiecam, to z pewnością słowa dotrzymam. Połowę wynagrodzenia radnego chcę przekazać na cele społeczne.
R.: Bardzo dziękujemy za szczerą rozmowę.
B.P.: Dziękuję również.