
Głośno o synu ministra zrobiło się dwa lata temu, kiedy obejmował stanowisko prezesa Przedsiębiorstwa Energetycznego w Siedlcach czyli miejskiej elektrociepłowni. Jego kandydaturę poparła w tajnym głosowaniu rada nadzorcza, a rekomendował go również prezydent Siedlec – Wojciech Kudelski, członek Prawa i Sprawiedliwości.
Ile zarabia w fotelu prezesa? Jak wynika z jego oświadczenia majątkowego za ubiegły rok, w miejskiej spółce dostał 169,5 tys. zł. Daje to bardzo dobrą miesięczną średnią – 14,1 tys. zł. Do tego z zasiadanie w radzie nadzorczej spółki Investpol otrzymał 11, 8 tys. zł. Dodatkowo – zarobił na wynajmie nieruchomości: 9,8 tys. zł; jako radny sejmiku – 31 tys. zł i 22 tys. zł z działalności na rynkach OTC (rynkach pozagiełdowych). Syn ministra może pochwalić się też okazałym majątkiem. W sumie na ponad milion złotych. Zgromadził 290 tys. zł oszczędności, ma dom warty 350 tys. zł i mieszkanie, które wycenił na 380 tys. zł. W jego garażu stoi Volvo z 2009 r., warte 75 tys. zł.
Po tym, jak objął funkcję prezesa, ”Nowoczesna” umieściła go na liście Misiewiczów. – Kompetencje zastępują znajomości. To nie są przypadkowe zmiany bez wiedzy, czy zgody Jarosława Kaczyńskiego. To przejaw „dobrej zmiany”, obsadzanie ważnych stanowisk, a w niektórych przypadkach nawet tworzenie nowych. Kryterium jest jedno: odpowiednia przynależność partyjna – napisała wtedy posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk – Pihowicz.
„Jeszcze nigdy mieszkańcy regionu siedlecko-ostrołęckiego nie mieli tak wiele do powiedzenia w sprawie rozwoju i przyszłości naszej Ojczyzny. Pragnę przypomnieć, że latach 2007-2015, czyli za rządów koalicji PO-PSL tego typu awanse naszych mieszkańców można było policzyć na palcach jednej ręki. Nie mieliśmy jako obywatele praktycznie żadnego wpływu na to, co dzieje się w Polsce. Zapewniam, że codziennie pracujemy dla dobra naszej Ojczyzny Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Polskiej. Zdaję sobie jednak sprawę, że wszystkich nie przekonam” – napisał w liście Tchórzewski.
Przypomnijmy, że kiedy w rządzie wybuchła afera z nagrodami, minister energii przekonywał, że w pełni na nią zasłużył. – Z tytułu nagród w 2017 r. otrzymałem przelewem 46.381,05 zł. Nagrody były wypłacane miesięcznie w kwotach od 2.508,89 zł do najwyższej kwoty 16.277,63 zł w grudniu 2017 r. z powodu mego olbrzymiego sukcesu negocjacyjnego w Komisji Europejskiej, którego wynikiem było przyjęcie polskiej poprawki przez Radę Unii Europejskiej ds.Transportu, Telekomunikacji i Energii, która wprowadziła do projektu tzw. pakietu zimowego UE zgodę na korzystanie przez Polskę z węgla w produkcji energii elektrycznej. Uważam, że za swoją pracę na te nagrody w pełni zasłużyłem – argumentował Tchórzewski. Po reprymendzie prezesa PiS, premię musiał zwrócić.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl