„Zgoda buduje, niezgoda rujnuje” – o tym, kto skorzysta na kłótniach i podziale w lokalnym PiS-ie, zapis rozmowy z posłem Andrzejem Czerwińskim, byłym prezydentem Nowego Sącza.
Redakcja: Jak ocenia Pan działania polityków PiS w kontekście wyboru kandydata na fotel prezydenta Nowego Sącza?
Andrzej Czerwiński: Nie jest tajemnicą, że prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak był piętnowany przez Naimskiego. Mamy posła Leśniaka, który też miał swojego kandydata na prezydenta, a przecież on jest tutaj szefem politycznym do spraw wyborów samorządowych. Mieliśmy Nowaka, który był przecież prekursorem PiS-u nie tylko tutaj, ale w całym okręgu. On zakładał PiS i był pierwszym posłem z PiS-u. Poseł Janczyk wraz ze swoją frakcją zostaje systematycznie pozbawiany swoich wpływów. Wstępnie miała kandydować Belska oraz Głuc, a została Mularczykowa. Widać, że PiS, który jest tutaj taki silny, biorąc pod uwagę ostatnie wybory, w tej chwili podzielił się na cztery frakcje i nikt nie może temu zaprzeczyć, jeżeli przeanalizujemy to, co się stało. Wyborcy również muszą to zobaczyć. Nadrzędne rzeczy, które powinny łączyć Sądecczyznę, tak naprawdę ją podzieliły. Jeden drugiego eliminuje.
R.: Mógłby Pan podać konkretne przykłady?
A.C.: Podstawowym infrastrukturalnym zadaniem dla regionu miała być Sądeczanka, czyli droga Brzesko-Nowy Sącz, ale wychodzi na to, że nie będzie zrealizowana co najmniej jeszcze przez dwie kadencje – dopiero po 2024 roku. Wiadomość z ostatniej chwili jest taka, że projekt drogi kolejowej Podłęże-Piekiełko nie będzie realizowany, ponieważ zatrzymano odgórnie finansowanie tejże drogi. Ludziom mydli się oczy, że w zamian będzie droga Centralnego Portu Komunikacyjnego, ale zważywszy na miasto i centrum administracyjne, nie będzie połączenia kolejowego Nowy Sącz-Kraków. Może powstanie droga Warszawa-Radom-Kielce-Tarnów. To jest efekt pisowskiego działania. Rząd, który miał zapewnić strumień pieniędzy w nagrodę za poparcie w wyborach, nie wywiązał się z obietnic.
R.: Rozmawialiśmy o tym, że Kaczyński nie ufa osobom, które dokonały kiedyś rozłamu partii, skąd takie przebicie u Mularczyka?
A.C.: Nie chcę tego oceniać, ponieważ nie jest to moje środowisko. Mogę jedynie powiedzieć, że będąc po drugiej opozycyjnej stronie, pokazujemy siłę, jaka wynika z łączenia się. Mamy Porozumienie Sądeckie, mamy Koalicję Obywatelską łączącą wszystkich dla dobra Sącza i Sądecczyzny. Natomiast tamta strona, która ma frazesy na ustach, podzieliła się. Nic nie mogę zarzucić pani Mularczyk. Nie znam jej od strony polityczno-zarządzeniowej. Mogę jedynie zasięgnąć czyjejś opinii na temat tego, jaką była nauczycielką, ale nikt nie oderwie żony od męża polityka. Tak, jak Kwaśniewska miała dobre notowania i miała być prezydentem Polski. Nie dlatego, że miała wszelkie predyspozycje do tego, lecz dlatego, że na bazie nazwiska ładnie wypadała. Pani Mularczyk pewnie w PiS-ie miała największe notowania, a więc wybrali osobę, która ma większe notowania, ale w konfrontacji z problemami miasta nigdy nie stanęła.
R.: Jak to? Miała większe notowania niż inni działacze PiS-u, którzy byli bardziej znani jako samorządowcy i działacze?
A.C.: Mogę tylko przypuszczać, że tak było. Sondażu partyjnego nie analizowałem. Natomiast czytałem wypowiedzi polityków z lokalnego PiS-u, z których wynikało, że pani Mularczyk ma najlepsze notowania.
R.: Czy rozbicie lokalnego PiS-u jest dla Was szansą na objęcie ratusza?
A.C.: To jest rzecz, którą traktujemy jako okazję do tego, żeby pokazać siłę łączenia, porozumienia i wspólnego działania dla miasta. Mamy KOD, PSL, Nowoczesną oraz stowarzyszenia samorządowe, które tworzą Koalicję Obywatelską. Mamy nadzieję, że przy skłóconym PiS-ie możemy uzyskać dobry wynik.
R.: Obawiałbym się o niektóre organizacje, czy będą postrzegane pozytywnie przez wyborców.
A.C.: Przeprowadzaliśmy badania na ten temat.
R.: Czy warto dopuszczać niektóre organizacje do pakietu porozumienia? Może niech wspierają, bez jawnego promowania.
A.C.: My nie kamuflujemy się za jakąś zasłoną. Poprosiliśmy stowarzyszenia i organizacje o stworzenie wspólnej listy. Na naszych listach będą przedstawiciele tych organizacji, ponieważ to jest namacalny dowód na porozumienie. Kandydatami na radnych będą ci działacze, którzy coś zrobili dla ludzi i to potrafią, a nie tylko ci, którzy będą mieć legitymację partyjną.
R.: Dziękujemy za rozmowę.
A.C.: Dziękuję,