Musieliśmy chować banery i przedzierać się ukradkiem, jest gorzej niż za komuny.
Nie tylko mieszkańcy Pienin przyjechali na to spotkanie, niektórzy przebyli kilkaset kilometrów, aby zwrócić się z prośbą o pomoc wobec bezprawia samorządowców. Jednak nie zostali oni dopuszczeni do głosu. Jak sami mówią padli ofiarą pisowskiego oszustwa, nie otrzymali oni żadnego wsparcia, które tak obiecywano.
Beata Szydło odwiedziła w niedzielę Krościenko nad Dunajcem. Swoją wizytę rozpoczęła od udziału w uroczystościach otwarcia sezonu flisackiego, a następnie spotkała się w remizie OSP z mieszkańcami Pienin. Poruszone zostały ważne kwestie, m.in. pomoc dla osób niepełnosprawnych i ich opiekunów, program, który ma pomóc samorządom w budowie i modernizacji dróg lokalnych, emerytury dla matek, które urodziły czwórkę i więcej dzieci.
Anna Górka zwróciła się o pomoc do wicepremier w związku z brakiem dojazdu do domu. W odpowiedzi usłyszała, iż powstaje program, który usprawni budowę i modernizację lokalnych dróg oraz uzyska pomoc od poseł Anny Paluch. Co ciekawe, kilka lat temu na obietnicach poprzestano: „Dzwoniłam do pani Paluch, to odpowiedziała mi, abym umówiła się na spotkanie. Absolutnie już tyle lat nie doszło do tego spotkania. Pan senator Hamerski stwierdził, że to są spory prywatne. Nie wiem, jak na publicznej drodze mogą być prywatne spory”.
Beata Szydło przyjechała, aby wsłuchać się w problemy mieszkańców, teoretycznie wszystkich, a w praktyce wyszło zupełnie na odwrót. Dopuszczeni zostali do głosu wybrani i działacze partyjni. Odpowiedzi wicepremier były wymijające, z dużym naciskiem na powtarzanie sukcesów partii PiS. O sukcesach rządu słyszymy codziennie w TVP, a jadąc na spotkanie z politykiem, oczekujemy konkretów i sposobów na rozwiązanie lokalnych problemów. Nie tylko mieszkańcy Pienin przyjechali na to spotkanie, niektórzy przebyli kilkaset kilometrów, aby zwrócić się z prośbą o pomoc wobec bezprawia samorządowców. Jednak nie zostali oni dopuszczeni do głosu. Jak sami mówią padli ofiarą pisowskiego oszustwa, nie otrzymali oni żadnego wsparcia, które tak obiecywano.
Straż, która zabezpieczała uroczystość przyjazdu Beaty Szydło, dostała nakaz, aby nie wpuszczać ludzi z banerami. Wybrano tylko te, które są przychylne i pochlebiające. Selektywne traktowanie ludzi nas nie dziwi, jest to częsta praktyka polityczna. Głos udzielała poseł Anna Paluch. Oczywistym jest fakt, iż nie da się wszystkich wysłuchać przy ograniczonym limicie czasu, ale głos zabierali głównie wybrani i tylko w konkretnych sprawach.
Rozczarowanie i rozgoryczenie, puste nic nieznaczące słowa-informuje jeden z protestujących, i dodaje: Musieliśmy chować banery i przedzierać się ukradkiem, jest gorzej niż za komuny.