Józef Ciesielka, zabrał głos mówiąc o lekceważeniu obywateli przez radnych, stając w mojej obronie. Wkrótce potem został wyprowadzony przez straż miejską – informuje świadek Alina Soja.
Józef Ciesielka musiał na sali sadowej bronić się przed nieprawdziwymi zarzutami o „czyn chuligański”, którym zdaniem radnych UMiG Szczawnica było zabranie przez niego głosu na listopadowej sesji. Poprzednio na portalu „Wieści Prosto z Gór” pisaliśmy już o rozprawie przeciwko Józefowi Ciesielce, który jak się okazało jest osobę zdrową psychicznie, co w zeszłym tygodniu potwierdził Sąd.
Nie był to jedyny proces sądowy w ostatnim czasie, w którym osoba Józefa Ciesielki, była „głównym bohaterem”. We wtorek odbyła się kolejna rozprawa dotycząca sesji Rady Miasta z 27.11.2017, podczas której Ciesielka miał towarzyszyć Alinie Soji – mieszkance Krakowa protestującej przeciwko zajęciu przez komornika części domu przy ul. Kunie w Szczawnicy w związku z długami alimentacyjnymi jej przyrodniego brata. To właśnie podczas tej sesji Józef Ciesielka miał być siłą wyprowadzony z sali obrad.
Alina Soja została przesłuchana jako świadek, zaś sąd miał ocenić czy szczawniczanin jest winny „zakłócania obrad sesji rady miejskiej”
Pani Soja komentuje, jak z jej perspektywy wyglądał przebieg sesji Rady Miasta:
„Gdy podczas obrad, w trybie wolnych wniosków zapytałam czy do Urzędu Miasta i Gminy w Szczawnicy wpłynął skan decyzji z 1982 roku dotyczący ugody, jaką moja babcia zawarła ze spółkami gminnymi. Jeden z Radnych przyznał że rzeczywiście do UMiG wpłynął mailem skan („coś przyszło”), ale nie przedstawiono żadnego dowodu, żadnego dokumentu. Nie komentowano też później tej kwestii. Polecono jedynie, abym złożyła wszystkie pisma na dziennik podawczy. Wtedy zabrał głos Józef Ciesielka, mówiąc o lekceważeniu obywateli przez radnych, stając w mojej obronie. Wkrótce potem został wyprowadzony przez straż miejską. Nie jest prawdą, jak podawały media we wcześniejszych informacjach, że sesja została przerwana – opisuje, dodając: Podczas składania zeznań zostałam zapytana przez sędziego czy wystąpienie p. Ciesielki na sesji było „czynem chuligańskim”. Odpowiedziałam, że tak nie uważam ponieważ, moim zdaniem, chuligan używa wulgarnego słownictwa, jest agresywny, mówi podniesionym głosem. Tymczasem p. Ciesielka stanął w mojej obronie, nie przeklinał. To że mówi głośno i jest osoba raczej nerwową (ale nie agresywną) wynika z tego ile przeszedł w życiu i co musi znosić i ja to rozumiem. Może gdyby potrafił przyjąć to bardziej „na chłodno” wtedy sytuacja potoczyłaby się inaczej. Ile ja sama wniosłam do tej sprawy, nie jestem w stanie określić.” – komentuje Alina Soja.
https://wiescigor.pl/dobrze-ze-mnie-nie-pobili-jozef-ciesielka-zostal-wyrzucony-podczas-sesji-rady-miasta-i-gminy-w-szczawnicy/