Bogumił Pietrucha triumfuje w sądzie: Samowola za strony samorządu, złamane prawa przedsiębiorcy
16 listopada rozprawą w Sądzie Okręgowym w Krakowie zakończyło się postępowanie przeciwko Miastu Limanowa z powództwa Bogumiła Pietruchy.
Rok temu burmistrz Władysław Bieda wypowiedział właścicielowi MAXBUSA umowę korzystania z przystanków. Swoją ówczesną decyzję włodarz Limanowej motywował uprawianiem przez Pietruchę samowoli i łamaniem przepisów.
Przewoźnik nie pogodził się z zarządzeniem burmistrza, skierował sprawę do sądu i wygrał. Wyrokiem Sądu to decyzja burmistrza Władysława Biedy była przejawem samowoli za strony samorządu i złamała prawa przedsiębiorcy. Sąd uznał rację Pietruchy, a od Miasta Limanowa zasądził zwrot kosztów postępowania.
Uzasadniając wyrok Sąd mówił o tym, że samorząd ma obowiązek wspierać lokalnego przedsiębiorcę, a nie go niszczyć. Oczywiście cieszy mnie takie rozstrzygnięcie sprawy. Myślę, że to trochę utarło nosa samorządowcom. Szkoda tylko, że zamiast skupić się na swojej działalności, muszę jeździć po sądach, żeby dochodzić swoich podstawowych praw. – komentował Bogumił Pietrucha.
Tak jak mówił Bogumił Pietrucha, niedługo potem, bo już 30 listopada po raz kolejny musiał dochodzić swoich praw przed Sądem Okręgowym w Krakowie. I tym razem chodziło o decyzję burmistrza Limanowej, którą jak się później okazało, przewoźnik słusznie uznał za łamiąca jego prawa.
Władysław Bieda po tym jak zlikwidował jeden z przystanków na terenie miasta, zobowiązał przewoźników do dokonania stosownych zmian w rozkładach jazdy. Rozwiązanie zaproponowane przez Bogumiła Pietruchę nie zostało jednak przez burmistrza zaakceptowane. Brak zgody na korzystanie z przystanków oznaczał zablokowanie siedmiu linii MAXBUSA na blisko rok.
Pierwszym krokiem przewoźnika było odwołanie się od decyzji burmistrza do Sądu Administracyjnego. Sąd ten jednak po rozpatrzeniu sprawy podtrzymał w mocy postanowienie Władysława Biedy.
Bogumił Pietrucha tak mówił o początkowym niepowodzeniu – Decyzja Sądu Administracyjnego mnie nie zdziwiła. To nie pierwszy raz, kiedy bezprawne decyzje samorządowców z Limanowej są podtrzymywane. Myślę, że może występować tam jakieś przełożenie. Od początku byłem przygotowany na to, że prawdopodobnie sprawa rozstrzygnie się dopiero przed Sądem Okręgowym w Krakowie.
Tak też się stało. Sąd Okręgowy w Krakowie po raz drugi w tak krótkim czasie uznał działania burmistrza Władysława Biedy względem Pietruchy za niezgodne z prawem i dla wszystkich siedmiu linii zakończył postępowanie wyrokiem korzystnym dla przewoźnika.
Bogumił Pietrucha, choć zajmuje to dużo czasu i wymaga dużej cierpliwości, nie poddaje się w dochodzeniu do swoich praw.
Zamiast troszczyć się o swoje linie, usprawniać działalność, marnuję czas i pieniądze na walkę z limanowskim samorządem. Przez rok byłem zablokowany, burmistrz nie respektował moich praw. Po raz kolejny musiałem szukać sprawiedliwości przed sądem. Po co nam samorządowcy, którzy za cel obrali utrudnianie życia przedsiębiorcom? Ja się nie poddaje. Znam swoje prawa i nie pozwolę na ich łamanie.
Bogumił Pietrucha triumfuje w sądzie: Samowola za strony samorządu, złamane prawa przedsiębiorcy
16 listopada rozprawą w Sądzie Okręgowym w Krakowie zakończyło się postępowanie przeciwko Miastu Limanowa z powództwa Bogumiła Pietruchy.
Rok temu burmistrz Władysław Bieda wypowiedział właścicielowi MAXBUSA umowę korzystania z przystanków. Swoją ówczesną decyzję włodarz Limanowej motywował uprawianiem przez Pietruchę samowoli i łamaniem przepisów.
Przewoźnik nie pogodził się z zarządzeniem burmistrza, skierował sprawę do sądu i wygrał. Wyrokiem Sądu to decyzja burmistrza Władysława Biedy była przejawem samowoli za strony samorządu i złamała prawa przedsiębiorcy. Sąd uznał rację Pietruchy, a od Miasta Limanowa zasądził zwrot kosztów postępowania.
Uzasadniając wyrok Sąd mówił o tym, że samorząd ma obowiązek wspierać lokalnego przedsiębiorcę, a nie go niszczyć. Oczywiście cieszy mnie takie rozstrzygnięcie sprawy. Myślę, że to trochę utarło nosa samorządowcom. Szkoda tylko, że zamiast skupić się na swojej działalności, muszę jeździć po sądach, żeby dochodzić swoich podstawowych praw. – komentował Bogumił Pietrucha.
Tak jak mówił Bogumił Pietrucha, niedługo potem, bo już 30 listopada po raz kolejny musiał dochodzić swoich praw przed Sądem Okręgowym w Krakowie. I tym razem chodziło o decyzję burmistrza Limanowej, którą jak się później okazało, przewoźnik słusznie uznał za łamiąca jego prawa.
Władysław Bieda po tym jak zlikwidował jeden z przystanków na terenie miasta, zobowiązał przewoźników do dokonania stosownych zmian w rozkładach jazdy. Rozwiązanie zaproponowane przez Bogumiła Pietruchę nie zostało jednak przez burmistrza zaakceptowane. Brak zgody na korzystanie z przystanków oznaczał zablokowanie siedmiu linii MAXBUSA na blisko rok.
Pierwszym krokiem przewoźnika było odwołanie się od decyzji burmistrza do Sądu Administracyjnego. Sąd ten jednak po rozpatrzeniu sprawy podtrzymał w mocy postanowienie Władysława Biedy.
Bogumił Pietrucha tak mówił o początkowym niepowodzeniu – Decyzja Sądu Administracyjnego mnie nie zdziwiła. To nie pierwszy raz, kiedy bezprawne decyzje samorządowców z Limanowej są podtrzymywane. Myślę, że może występować tam jakieś przełożenie. Od początku byłem przygotowany na to, że prawdopodobnie sprawa rozstrzygnie się dopiero przed Sądem Okręgowym w Krakowie.
Tak też się stało. Sąd Okręgowy w Krakowie po raz drugi w tak krótkim czasie uznał działania burmistrza Władysława Biedy względem Pietruchy za niezgodne z prawem i dla wszystkich siedmiu linii zakończył postępowanie wyrokiem korzystnym dla przewoźnika.
Bogumił Pietrucha, choć zajmuje to dużo czasu i wymaga dużej cierpliwości, nie poddaje się w dochodzeniu do swoich praw.
Zamiast troszczyć się o swoje linie, usprawniać działalność, marnuję czas i pieniądze na walkę z limanowskim samorządem. Przez rok byłem zablokowany, burmistrz nie respektował moich praw. Po raz kolejny musiałem szukać sprawiedliwości przed sądem. Po co nam samorządowcy, którzy za cel obrali utrudnianie życia przedsiębiorcom? Ja się nie poddaje. Znam swoje prawa i nie pozwolę na ich łamanie.